Humor słowny i scenki z życia
- MadMax
- Posty: 438
- Rejestracja: 25. wrz. 2014, 17:14
Re: Humor słowny i scenki z życia
Dwa krasnale poszły do baru, wyrwały dwie panny i zabrały je do hotelu, do osobnych pokoi. Jeden z krasnali nie uzyskał satysfakcji, a czul się o tyle fatalnie, że przez cala noc słyszał z za ściany "RAZ, DWA, TRZY, OOOOOH...
Rano drugi pyta go:
- Jak było?
Pierwszy odpowiada:
- Byłem taki zakłopotany, że w ogóle nie miałem erekcji.
Na to drugi:
- I ty byłeś zakłopotany? Ja przez całą noc nie mogłem wskoczyć na to pierdolone łóżko.
Rano drugi pyta go:
- Jak było?
Pierwszy odpowiada:
- Byłem taki zakłopotany, że w ogóle nie miałem erekcji.
Na to drugi:
- I ty byłeś zakłopotany? Ja przez całą noc nie mogłem wskoczyć na to pierdolone łóżko.
- Mathir
- Posty: 229
- Rejestracja: 03. gru. 2014, 13:05
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Humor słowny i scenki z życia
Mężczyzna postanowił pozbyć się kota. Zapakował go w koszyk i wytargał do innej dzielnicy. Zadowolony, że pozbył się problemu, wraca do domu - kot już tam jest. Nie zrażony, na drugi dzień wywozi kota za miasto i szybciutko leci do domu. W domu zastaje kota.... Myśli sobie: ,,Uparta zaraza''. Nazajutrz wywozi kota krętymi drogami 100 kilometrów od miasta. Po niedługim czasie dzwoni do domu:
- Jest kot? - pyta żony.
- Jest.
- To dawaj go do telefonu, bo nie wiem jak do domu wrócić.....
- Jest kot? - pyta żony.
- Jest.
- To dawaj go do telefonu, bo nie wiem jak do domu wrócić.....
- Szaplerski
- Posty: 216
- Rejestracja: 06. paź. 2014, 9:29
Re: Humor słowny i scenki z życia
Siedzi dwóch kumpli i sączą winko pod Pałacem Kultury w Warszawie. Patrzą, a tu zbliża się facet na motolotni.
Nagle zamachał skrzydełkami, zawirował, przywalił w iglicę, spadł i się zabił.
Na to jeden menel do drugiego:
- Popatrz Zenek, k...a, jaki kraj, takie zamachy terrorystyczne.
Nagle zamachał skrzydełkami, zawirował, przywalił w iglicę, spadł i się zabił.
Na to jeden menel do drugiego:
- Popatrz Zenek, k...a, jaki kraj, takie zamachy terrorystyczne.
- Samuel Sz
- Posty: 249
- Rejestracja: 02. paź. 2014, 12:41
Re: Humor słowny i scenki z życia
Matka pyta syna:
- Co przerabialiście dziś na chemii?
- Materiały wybuchowe.
- Nauczycielka zadała coś do domu?
- Nie zdążyła...
----
Delegacja nauczycieli przychodzi na spotkanie z ministrem.
- Panie ministrze, my w ogóle nie mamy pieniędzy!
- Trudno... Wchodźcie...
-----
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść..... Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki....
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami... Zeszły!
Na to dziecko :
-...bo to są buciki mojego brata ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają..... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach.
- Co przerabialiście dziś na chemii?
- Materiały wybuchowe.
- Nauczycielka zadała coś do domu?
- Nie zdążyła...
----
Delegacja nauczycieli przychodzi na spotkanie z ministrem.
- Panie ministrze, my w ogóle nie mamy pieniędzy!
- Trudno... Wchodźcie...
-----
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść..... Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki....
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami... Zeszły!
Na to dziecko :
-...bo to są buciki mojego brata ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają..... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach.
- Julik78
- Posty: 388
- Rejestracja: 19. lis. 2014, 11:30
- Lokalizacja: Żmigród
Re: Humor słowny i scenki z życia
W piekle szatan mówi do Polaka, Ruska i Niemca, że daje im trzy lata wolności na ziemi. Przez te trzy lata muszą stworzyć sklepy, których będzie wszystko inaczej wracają do piekła.
Po trzech latach idzie do Ruska. Rusek zarządza największym sklepem w Rosji, wielkości połowy Warszawy.
- Rusek, daj mi dwa kilo nich*ja - mówi szatan. Rusek zawiedziony odpowiada, że nie ma i wraca do piekła.
Szatan idzie do Niemca, właściciela ogromnego hipermarketu wielkości całego Berlina. Niemiec zadowolony pyta co chce szatan.
- Niemiec, daj mi dwa kilo nich*ja. - Niemiec posmutniał i od razu został wysłany do piekła.
Idzie szatan do Polaka, patrzy, a tam malutki monopolowy na obrzeżach małej wsi. Wchodzi do środka i wesoło zacierając ręce mówi:
- Polak, daj mi dwa kilo nich*ja.
Polak podrapał się po głowie i mówi do szatana:
- Chodź za mną.
Zaprowadził go na dół do piwnicy, zamknął drzwi i pyta:
- Widzisz coś?
- No ni ch*ja...
- To bierz dwa kilo i wypierd*laj!
Po trzech latach idzie do Ruska. Rusek zarządza największym sklepem w Rosji, wielkości połowy Warszawy.
- Rusek, daj mi dwa kilo nich*ja - mówi szatan. Rusek zawiedziony odpowiada, że nie ma i wraca do piekła.
Szatan idzie do Niemca, właściciela ogromnego hipermarketu wielkości całego Berlina. Niemiec zadowolony pyta co chce szatan.
- Niemiec, daj mi dwa kilo nich*ja. - Niemiec posmutniał i od razu został wysłany do piekła.
Idzie szatan do Polaka, patrzy, a tam malutki monopolowy na obrzeżach małej wsi. Wchodzi do środka i wesoło zacierając ręce mówi:
- Polak, daj mi dwa kilo nich*ja.
Polak podrapał się po głowie i mówi do szatana:
- Chodź za mną.
Zaprowadził go na dół do piwnicy, zamknął drzwi i pyta:
- Widzisz coś?
- No ni ch*ja...
- To bierz dwa kilo i wypierd*laj!
- Czesio
- Posty: 225
- Rejestracja: 14. paź. 2014, 12:22
Re: Humor słowny i scenki z życia
Facet po śmierci trafił do piekła. Schodzi na dół, a tam od progu wita go diabeł. Wziął go ze sobą, oprowadza po piekle, pokazuje wszystko i pyta:
- Pijesz?
- Piję.
- No to w poniedziałki w całym piekle pijemy wszystko co się da, wóda, wino, piwo, alkohole z każdego zakątka świata, bez ograniczeń!
No fajnie, myśli sobie facet. Idą dalej, diabeł znów pyta:
- Palisz?
- Palę.
- We wtorki wszyscy jaramy to co kto chce, mamy tu najlepszy tytoń, najlepsze zioło, bierzesz i palisz cały dzień!
Nieźle, nieźle pomyślał facet, i poszedł z diabłem dalej. Ten znów pyta:
- A imprezy lubisz?
- Lubię.
- No to w środę całe piekło się bawi, najlepsza muzyka, najlepsi DJ-e, calutki dzień!
Facet ucieszony, kto by pomyślał, że w piekle tak fajnie będzie. Zwiedza z diabłem dalej, i diabeł znów zadaje pytanie:
- Jesteś gejem?
- Nie.
- To czwartków nie polubisz.
- Pijesz?
- Piję.
- No to w poniedziałki w całym piekle pijemy wszystko co się da, wóda, wino, piwo, alkohole z każdego zakątka świata, bez ograniczeń!
No fajnie, myśli sobie facet. Idą dalej, diabeł znów pyta:
- Palisz?
- Palę.
- We wtorki wszyscy jaramy to co kto chce, mamy tu najlepszy tytoń, najlepsze zioło, bierzesz i palisz cały dzień!
Nieźle, nieźle pomyślał facet, i poszedł z diabłem dalej. Ten znów pyta:
- A imprezy lubisz?
- Lubię.
- No to w środę całe piekło się bawi, najlepsza muzyka, najlepsi DJ-e, calutki dzień!
Facet ucieszony, kto by pomyślał, że w piekle tak fajnie będzie. Zwiedza z diabłem dalej, i diabeł znów zadaje pytanie:
- Jesteś gejem?
- Nie.
- To czwartków nie polubisz.
- Dezoksyrybo
- Posty: 201
- Rejestracja: 06. paź. 2014, 10:40
Re: Humor słowny i scenki z życia
W piekarni:
- Dzień dobry, poproszę chleb razowy.
- Z dziś?
- Nie. Mieczysław.
- Dzień dobry, poproszę chleb razowy.
- Z dziś?
- Nie. Mieczysław.
- Julik78
- Posty: 388
- Rejestracja: 19. lis. 2014, 11:30
- Lokalizacja: Żmigród
Re: Humor słowny i scenki z życia
Studenci się wybrali na egzamin.
Czekają pod drzwiami sali.
Nudziło im się więc zaczęli się bawić indeksami tak jak to się kiedyś grało monetami w podstawówce - czyj indeks zatrzyma się bliżej ściany.
Tylko że jednemu to nie wyszło zbyt dobrze, bo zamiast w ścianę
trafił indeksem pod drzwi i do sali w której siedział egzaminator.
Przeraził się okrutnie, ale za chwile indeks wyleciał z powrotem.
Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: 4
Ucieszył się, no więc koledzy postanowili wrzucać dalej.
Kolejny dostał 3+, następny 3.
W tym momencie zaczęli się zastanawiać.
Kolejna ocena wydawała się dosyć jednoznaczna (2+ nie wchodziło w
grę).
Wreszcie jeden postanowił zaryzykować.
Wrzuca indeks.
Czeka.
Nagle otwierają się drzwi, staje w nich egzaminator:
- Piątka za odwagę!
Czekają pod drzwiami sali.
Nudziło im się więc zaczęli się bawić indeksami tak jak to się kiedyś grało monetami w podstawówce - czyj indeks zatrzyma się bliżej ściany.
Tylko że jednemu to nie wyszło zbyt dobrze, bo zamiast w ścianę
trafił indeksem pod drzwi i do sali w której siedział egzaminator.
Przeraził się okrutnie, ale za chwile indeks wyleciał z powrotem.
Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: 4
Ucieszył się, no więc koledzy postanowili wrzucać dalej.
Kolejny dostał 3+, następny 3.
W tym momencie zaczęli się zastanawiać.
Kolejna ocena wydawała się dosyć jednoznaczna (2+ nie wchodziło w
grę).
Wreszcie jeden postanowił zaryzykować.
Wrzuca indeks.
Czeka.
Nagle otwierają się drzwi, staje w nich egzaminator:
- Piątka za odwagę!
- Samuel Sz
- Posty: 249
- Rejestracja: 02. paź. 2014, 12:41
Re: Humor słowny i scenki z życia
Rozmowa w knajpie:
- Mieciu do mnie dzwonił - mówi jeden z biesiadników.
- Jak to? Przecież nie żyje i został pochowany.
- Ale pochowano go z komórką, a on teraz dzwoni i domaga się ekshumacji.
***************************
Klient skarży się na infolinii operatora komórkowego:
- Nie docierają do mnie wiadomości!
- To może spróbuje pan jeszcze raz przeczytać?
***************************
Rzecz się dzieje na wsi.
- Józek, wszyscy mają komórkę, ja też chcę.
Józek niewiele myśląc bierze młotek, gwoździe, dechy i zbija komórkę.
W nocy pijane małolaty wracają z dyskoteki i malują napis "Zocha to k****a".
Rano Józek patrzy przez okno i woła:
- Zocha, masz smsa!
- Mieciu do mnie dzwonił - mówi jeden z biesiadników.
- Jak to? Przecież nie żyje i został pochowany.
- Ale pochowano go z komórką, a on teraz dzwoni i domaga się ekshumacji.
***************************
Klient skarży się na infolinii operatora komórkowego:
- Nie docierają do mnie wiadomości!
- To może spróbuje pan jeszcze raz przeczytać?
***************************
Rzecz się dzieje na wsi.
- Józek, wszyscy mają komórkę, ja też chcę.
Józek niewiele myśląc bierze młotek, gwoździe, dechy i zbija komórkę.
W nocy pijane małolaty wracają z dyskoteki i malują napis "Zocha to k****a".
Rano Józek patrzy przez okno i woła:
- Zocha, masz smsa!
- CARDIO
- Posty: 141
- Rejestracja: 05. sie. 2015, 10:12
Re: Humor słowny i scenki z życia
Dwóch kolegów jechało samochodem. Gdy przejechali skrzyżowanie na czerwonym świetle, ten siedzący na fotelu dla pasażera pomyślał, że kolega po prostu nie zauważył świateł. Jednak gdy powtórzyło się to po raz drugi, pasażer zaniepokojony pyta:
- Czemu przejeżdżasz na czerwonym?
- Spokojnie, mój szwagier zawsze tak robi i nic mu się jeszcze nie stało.
Jadą dalej. Gdy podjechali do następnego skrzyżowania i zaświeciło się zielone światło, kierowca niespodziewanie zatrzymuje się. Zdziwiony kolega siedzący obok, pyta:
- Dlaczego się zatrzymujesz, przecież mamy zielone.
- A jak szwagier będzie jechał?!
- Czemu przejeżdżasz na czerwonym?
- Spokojnie, mój szwagier zawsze tak robi i nic mu się jeszcze nie stało.
Jadą dalej. Gdy podjechali do następnego skrzyżowania i zaświeciło się zielone światło, kierowca niespodziewanie zatrzymuje się. Zdziwiony kolega siedzący obok, pyta:
- Dlaczego się zatrzymujesz, przecież mamy zielone.
- A jak szwagier będzie jechał?!
- Piwowciagacz
- Posty: 279
- Rejestracja: 02. paź. 2014, 12:08
Re: Humor słowny i scenki z życia
Pierwszy stopień odwagi:
O czwartej nad ranem wracasz narąbany do domu. Żona stoi w drzwiach z miotłą, a ty pytasz:
- Zamiatasz czy odlatujesz?!
Drugi stopień odwagi::
O czwartej nad ranem wracasz kompletnie pijany do domu. Żona leży w łóżku, nie śpi. Bierzesz krzesło i siadasz przy niej. Na pytanie: "Co to ma znaczyć?" odpowiadasz:
- Chcę siedzieć w pierwszym rzędzie, jak zacznie się ten cyrk!
Trzeci stopień odwagi:
O piątej nad ranem wracasz pijany do domu. Czuć od ciebie damskie perfumy, masz ślady szminki na kołnierzu. Klepiesz żonę w tyłek i mówisz:
-Teraz twoja kolej!
Czwarty stopień odwagi:
O szóstej nad ranem wracasz do domu pijany w towarzystwie dwóch panienek. Stojącej w drzwiach żonie, mówisz:
- Stara, nie bądź świnia, powiedz, że jesteś siostrą!
O czwartej nad ranem wracasz narąbany do domu. Żona stoi w drzwiach z miotłą, a ty pytasz:
- Zamiatasz czy odlatujesz?!
Drugi stopień odwagi::
O czwartej nad ranem wracasz kompletnie pijany do domu. Żona leży w łóżku, nie śpi. Bierzesz krzesło i siadasz przy niej. Na pytanie: "Co to ma znaczyć?" odpowiadasz:
- Chcę siedzieć w pierwszym rzędzie, jak zacznie się ten cyrk!
Trzeci stopień odwagi:
O piątej nad ranem wracasz pijany do domu. Czuć od ciebie damskie perfumy, masz ślady szminki na kołnierzu. Klepiesz żonę w tyłek i mówisz:
-Teraz twoja kolej!
Czwarty stopień odwagi:
O szóstej nad ranem wracasz do domu pijany w towarzystwie dwóch panienek. Stojącej w drzwiach żonie, mówisz:
- Stara, nie bądź świnia, powiedz, że jesteś siostrą!
- Krzysztof C
- Posty: 213
- Rejestracja: 01. paź. 2014, 12:20
Re: Humor słowny i scenki z życia
Było sobie takie średnio dobrane małżeństwo: żona dewotka, a mąż pijak. Pewnego razu zona zdenerwowana na męża mówi:
- Słuchaj, nawróciłby się, poszedł do kościoła...
- Nie, stara mowy nie ma, umówiłem się z kolesiami.
- A za sto tysięcy? - pyta małżonka.
- A, za 100 to spoko.
Przyszła niedziela, mąż poszedł do kościoła, a żona sobie myli: "Pójdę, zobaczę co on tam robi". Przyszła do kościoła, patrzy a mąż chodzi po całym kościele, wchodzi do zakrystii, podchodzi do ołtarza itp. Zdziwiona podchodzi i pyta, co on najlepszego wyprawia. A mąż na to:
- Zrzuta była i nie wiem gdzie piją...
- Słuchaj, nawróciłby się, poszedł do kościoła...
- Nie, stara mowy nie ma, umówiłem się z kolesiami.
- A za sto tysięcy? - pyta małżonka.
- A, za 100 to spoko.
Przyszła niedziela, mąż poszedł do kościoła, a żona sobie myli: "Pójdę, zobaczę co on tam robi". Przyszła do kościoła, patrzy a mąż chodzi po całym kościele, wchodzi do zakrystii, podchodzi do ołtarza itp. Zdziwiona podchodzi i pyta, co on najlepszego wyprawia. A mąż na to:
- Zrzuta była i nie wiem gdzie piją...
- MadMax
- Posty: 438
- Rejestracja: 25. wrz. 2014, 17:14
Re: Humor słowny i scenki z życia
Rozmowa w sklepie:
- A sąsiadka to ciągle nowiuśkimi banknotami płaci.
- Bo mam w domu specjalną maszynkę do robienia pieniędzy.
- Co pani powie! I to jest legalne?
- W 100% legalne, tylko strasznie chrapie.
- A sąsiadka to ciągle nowiuśkimi banknotami płaci.
- Bo mam w domu specjalną maszynkę do robienia pieniędzy.
- Co pani powie! I to jest legalne?
- W 100% legalne, tylko strasznie chrapie.
- ROMCIO
- Posty: 211
- Rejestracja: 25. wrz. 2014, 17:23
Re: Humor słowny i scenki z życia
Jest lekcja, pani pyta dzieci: Co daje nam krówka?
Dzieci: Mleczko!
Pani: Dobrze. A kurka?
Dzieci: Jajko
Pani: No pięknie! A świnia?
Dzieci: Zadania domowe!
-------
Wnuczek pyta babcię:
- Babciu, dlaczego ty śpisz z podwiniętymi nogami?
- Bo mi tak wygodnie, a dlaczego pytasz?
- Bo tata mówi, że jak wyciągniesz, to kupimy sobie auto.
-------
Mąż żoną w kuchni, przygotowują śniadanie. On kroi chleb, ona nastawia jajka. Nagle żona mówi do męża:
- Bierz mnie, bierz, w tym momencie!
Facet zbaraniał (nigdy tak nie robiła), uznał, że to najpiękniejszy dzień w jego życiu.
Zabrał się za nią na kuchennym blacie.
Po wszystkim żona podziękowała i wróciła do gotowanych jajek.
Mąż, wciąż zszokowany zapytał:
- Kochanie, czemu nie robimy tego częściej?
Na to ona:
- Po prostu, minutnik się zepsuł.
-------
Matka z plaży woła do kąpiącego się synka:
- Jasiu! Nie wypływaj za daleko!
- Spoko mamo! Przecież płynę na dmuchanym kole!
Matki to nie uspokaja i zwraca się do męża:
- Słuchaj, idź i go wyciągnij na brzeg. Jego życie zaczęło się od pękniętej gumy i nie chcę, żeby tak się skończyło.
Dzieci: Mleczko!
Pani: Dobrze. A kurka?
Dzieci: Jajko
Pani: No pięknie! A świnia?
Dzieci: Zadania domowe!
-------
Wnuczek pyta babcię:
- Babciu, dlaczego ty śpisz z podwiniętymi nogami?
- Bo mi tak wygodnie, a dlaczego pytasz?
- Bo tata mówi, że jak wyciągniesz, to kupimy sobie auto.
-------
Mąż żoną w kuchni, przygotowują śniadanie. On kroi chleb, ona nastawia jajka. Nagle żona mówi do męża:
- Bierz mnie, bierz, w tym momencie!
Facet zbaraniał (nigdy tak nie robiła), uznał, że to najpiękniejszy dzień w jego życiu.
Zabrał się za nią na kuchennym blacie.
Po wszystkim żona podziękowała i wróciła do gotowanych jajek.
Mąż, wciąż zszokowany zapytał:
- Kochanie, czemu nie robimy tego częściej?
Na to ona:
- Po prostu, minutnik się zepsuł.
-------
Matka z plaży woła do kąpiącego się synka:
- Jasiu! Nie wypływaj za daleko!
- Spoko mamo! Przecież płynę na dmuchanym kole!
Matki to nie uspokaja i zwraca się do męża:
- Słuchaj, idź i go wyciągnij na brzeg. Jego życie zaczęło się od pękniętej gumy i nie chcę, żeby tak się skończyło.
- Mathir
- Posty: 229
- Rejestracja: 03. gru. 2014, 13:05
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Humor słowny i scenki z życia
Maj. Kwitną bzy.
Chłopak przytula dziewczynę i pyta:
- Lubisz bez?
- Lubię, ale się boję.
Chłopak przytula dziewczynę i pyta:
- Lubisz bez?
- Lubię, ale się boję.
- Julik78
- Posty: 388
- Rejestracja: 19. lis. 2014, 11:30
- Lokalizacja: Żmigród
Re: Humor słowny i scenki z życia
Facet budzi się po kilkutygodniowym piciu, cały siny i zarośnięty. Idzie do łazienki, staje przed lustrem i zaczyna się sobie przyglądać, intensywnie przy tym myśląc. Nagle słyszy z kuchni:
- Mietek, zjesz śniadanie?
Facet wali się w łeb i mówi:
- A... Mietek.
- Mietek, zjesz śniadanie?
Facet wali się w łeb i mówi:
- A... Mietek.
- Ciechonski Jan
- Posty: 215
- Rejestracja: 01. paź. 2014, 9:43
Re: Humor słowny i scenki z życia
Student zdaje egzamin z elektrotechniki, lecz odpowiedzi studenta są poniżej krytyki. W końcu profesor zły, mówi:
- Dam panu trójkę, jeżeli powie pan ile jest żarówek w tej sali.
Student zaskoczony szybko policzył i odpowiada:
- Trzydzieści.
- Nieprawda - mówi profesor, po czym wyciąga z kieszeni żarówkę.
Za rok ten sam student podszedł do egzaminu i sytuacja się powtórzyła. Na pytanie profesora o ilość żarówek odpowiedział:
- Trzydzieści jeden.
Na co profesor z uśmiechem:
- Nieprawda. Nie mam w kieszeni żarówki.
- Ale ja mam.
- Dam panu trójkę, jeżeli powie pan ile jest żarówek w tej sali.
Student zaskoczony szybko policzył i odpowiada:
- Trzydzieści.
- Nieprawda - mówi profesor, po czym wyciąga z kieszeni żarówkę.
Za rok ten sam student podszedł do egzaminu i sytuacja się powtórzyła. Na pytanie profesora o ilość żarówek odpowiedział:
- Trzydzieści jeden.
Na co profesor z uśmiechem:
- Nieprawda. Nie mam w kieszeni żarówki.
- Ale ja mam.
- Extrem
- Posty: 5
- Rejestracja: 29. wrz. 2015, 10:42
- Lokalizacja: Poznań
Re: Humor słowny i scenki z życia
Komputerowiec podrywa laskę:
- Chcesz herbaty?
- Nie
- Kawy?
- Nie!
- Hm, może wódki?
- NIE!
- Dziwne, standardowe sterowniki nie pasują.
- Chcesz herbaty?
- Nie
- Kawy?
- Nie!
- Hm, może wódki?
- NIE!
- Dziwne, standardowe sterowniki nie pasują.
http://kleje-kontaktowe.com.pl/
- Piwowciagacz
- Posty: 279
- Rejestracja: 02. paź. 2014, 12:08
Re: Humor słowny i scenki z życia
Z Nonsensopedii - hasło ALBANIA
Udowodnij istnienie Albanii
Czy znasz jakiegoś Albańczyka?
Czy znasz kogoś, kto zna jakiegoś Albańczyka (tutaj również Popek się nie liczy)?
Czy słyszałeś o jakimś Albańczyku (Gang Albanii jest częścią spisku!)?
Znasz tytuł jakiejkolwiek albańskiej książki?
Czy słyszałeś jakiekolwiek słowo w języku albańskim?
Znasz albańską walutę?
Czy widziałeś kiedyś albańską tablicę rejestracyjną?
Widziałeś jakiekolwiek zdjęcie z Albanii?
Słyszałeś o albańskiej kuchni?
A o albańskiej muzyce?
Znasz numer kierunkowy do Albanii?
A może znasz jakąś albańską firmę?
A jakiś albański film?
Wiesz o jakimś wydarzeniu historycznym dotyczącym Albanii?
Jak ma na imię prezydent Albanii?
To na pewno jest republika?
Skoro tak, to może gdzieś ci się obiło o uszy o jakichś wyborach?
A może to monarchia?
Mają w ogóle króla!?
Widziałeś kiedyś metkę z napisem „Made in Albania”?
Pokaż mi albańskie kodowanie znaków.
Spróbuj wyjechać na wycieczkę do Albanii z biura podróży.
Kup gdzieś „Rozmówki albańskie”.
Znajdź na jakimś uniwersytecie instytut filologii albańskiej.
A może nie mówią po albańsku?
Zapytaj kogokolwiek, co wie o Albanii.
Podaj chociaż jednego gracza reprezentacji piłkarskiej Albanii.
A może znasz jakiś albański klub piłkarski (FK Kukësi się nie liczy, przecież widzisz tych podstawionych Brazylijczyków, prawda?)?
W ogóle jakiegokolwiek piłkarza z Albanii? I nie, to, że są w Fifie się nie liczy.
Czy znasz chociaż jeden albański zespół muzyczny?
A jakiegoś albańskiego piosenkarza lub piosenkarkę?
Podaj chociaż jednego albańskiego kompozytora.
Wymień trzy albańskie miasta. I nie próbuj zaglądać do atlasu – tam wszystko jest zafałszowane.
Dobra, wobec tego chociaż dwie albańskie rzeki.
OK, niech będzie – jeden albański zabytek.
A po co powstało Kosowo?
Udowodnij istnienie Albanii
Czy znasz jakiegoś Albańczyka?
Czy znasz kogoś, kto zna jakiegoś Albańczyka (tutaj również Popek się nie liczy)?
Czy słyszałeś o jakimś Albańczyku (Gang Albanii jest częścią spisku!)?
Znasz tytuł jakiejkolwiek albańskiej książki?
Czy słyszałeś jakiekolwiek słowo w języku albańskim?
Znasz albańską walutę?
Czy widziałeś kiedyś albańską tablicę rejestracyjną?
Widziałeś jakiekolwiek zdjęcie z Albanii?
Słyszałeś o albańskiej kuchni?
A o albańskiej muzyce?
Znasz numer kierunkowy do Albanii?
A może znasz jakąś albańską firmę?
A jakiś albański film?
Wiesz o jakimś wydarzeniu historycznym dotyczącym Albanii?
Jak ma na imię prezydent Albanii?
To na pewno jest republika?
Skoro tak, to może gdzieś ci się obiło o uszy o jakichś wyborach?
A może to monarchia?
Mają w ogóle króla!?
Widziałeś kiedyś metkę z napisem „Made in Albania”?
Pokaż mi albańskie kodowanie znaków.
Spróbuj wyjechać na wycieczkę do Albanii z biura podróży.
Kup gdzieś „Rozmówki albańskie”.
Znajdź na jakimś uniwersytecie instytut filologii albańskiej.
A może nie mówią po albańsku?
Zapytaj kogokolwiek, co wie o Albanii.
Podaj chociaż jednego gracza reprezentacji piłkarskiej Albanii.
A może znasz jakiś albański klub piłkarski (FK Kukësi się nie liczy, przecież widzisz tych podstawionych Brazylijczyków, prawda?)?
W ogóle jakiegokolwiek piłkarza z Albanii? I nie, to, że są w Fifie się nie liczy.
Czy znasz chociaż jeden albański zespół muzyczny?
A jakiegoś albańskiego piosenkarza lub piosenkarkę?
Podaj chociaż jednego albańskiego kompozytora.
Wymień trzy albańskie miasta. I nie próbuj zaglądać do atlasu – tam wszystko jest zafałszowane.
Dobra, wobec tego chociaż dwie albańskie rzeki.
OK, niech będzie – jeden albański zabytek.
A po co powstało Kosowo?
- MadMax
- Posty: 438
- Rejestracja: 25. wrz. 2014, 17:14
Re: Humor słowny i scenki z życia
Do szpitala zgłasza się pacjent z wielkim bólem żołądka. Przyjmujący go lekarz, świeżo upieczony absolwent Akademii Medycznej, ma jednak problem z trafnym postawieniem diagnozy. Ponieważ sprawa wygląda poważnie, postanawia na wszelki wypadek umieścić pacjenta w szpitalnym łóżku oraz zwołać konsylium, na którym kilku starszych od niego kolegów-lekarzy będzie mogło określić, co tak naprawdę mu dolega. - Proszę zwrócić uwagę na silne, ponad 20 minutowe bóle w nadbrzuszu - zaczął pierwszy - moim zdaniem mamy tu najpewniej do czynienia z chorobą wrzodową, wywołaną zapewne bakterią Helicobacter pylori. Proponuję przeprowadzenie operacji polegającej na wycięciu owrzodzonej części żołądka - Myślę że mamy raczej tu do czynienia z rakiem żołądka - wtrąca drugi lekarz - wskazują na to brak apetytu oraz mdłości. Powinniśmy jak najszybciej operacyjnie wyciąć część żołądka z guzem. - Nie nie, panowie. Brak apetytu, silne, przeszywające bóle brzucha - to są objawy krwotocznego zapalenia żołądka. Niewątpliwie trzeba operować. - Panowie, nie kłóćmy się o szczegóły. Tak czy inaczej trzeba uszkodzoną część żołądka usunąć. Na tym zakończono wspólne konsylium, po czym poproszono lekarza prowadzącego o przekazanie jego wyników pacjentowi. Nazajutrz lekarz szybko więc spotkał się z pacjentem: - Mam niestety dla pana złą wiadomość - rozpoczął - cierpi pan na poważną chorobę żołądka. Trzeba będzie operować i usunąć jego chorą część. Na szczęście operacji podejmą się nasi najlepsi specjaliści. - Ależ nie trzeba, mnie już nic nie jest - odparł pacjent - wieczorem się wys...em i nic mi już nie dolega.
- PerToPer
- Posty: 298
- Rejestracja: 07. paź. 2014, 12:27
Re: Humor słowny i scenki z życia
Oooo... Widzę, że dzisiaj temat lekarski na tapecie. To i ja cos wklejam
Polski turysta udaje się do Rosji, gdzie dzięki silnej złotówce maksymalnie korzysta z tanich usług tamtejszych dziewczynek. Po powrocie do kraju zauważa, że coś złego dzieje się z jego penisem. Idzie do lekarza. - Niebieskie plamy, różowe wybroczyny i zielone wrzody. Diagnoza jest jednoznaczna: ruski PVSD- mówi lekarz. - Co takiego? - pyta pacjent. - Ruski PVSD. Bardzo rzadka, wielce tajemnicza choroba. Mało o niej wiemy. Podejrzewamy, ze to kosmiczna mutacja AIDS. Nie ma na to lekarstwa. Jedyny ratunek - amputacja członka. Przerażony amator cielesnych uciech w te pędy biegnie do rosyjskiego znachora. Ten musi się znać na PVSD - chorobie typowej dla państwa Putina. - No, tak. PVSD w drugim stadium. Przepraszam, są też początki trzeciego etapu choroby - widzi pan te wybroczyny? Nie mam wątpliwości, ma pan PVSD. Kliniczny przypadek - mówi rosyjski znachor - Polski lekarz kazał mi amputować penisa. Czy miął racje? - pyta pacjent. - Konował z Kasy Chorych! Chce pana naciągnąć na forsę. Po co od razu amputować. Poczekasz pan dwa, no, góra trzy tygodnie i sam odpadnie - pociesza znachor.
Polski turysta udaje się do Rosji, gdzie dzięki silnej złotówce maksymalnie korzysta z tanich usług tamtejszych dziewczynek. Po powrocie do kraju zauważa, że coś złego dzieje się z jego penisem. Idzie do lekarza. - Niebieskie plamy, różowe wybroczyny i zielone wrzody. Diagnoza jest jednoznaczna: ruski PVSD- mówi lekarz. - Co takiego? - pyta pacjent. - Ruski PVSD. Bardzo rzadka, wielce tajemnicza choroba. Mało o niej wiemy. Podejrzewamy, ze to kosmiczna mutacja AIDS. Nie ma na to lekarstwa. Jedyny ratunek - amputacja członka. Przerażony amator cielesnych uciech w te pędy biegnie do rosyjskiego znachora. Ten musi się znać na PVSD - chorobie typowej dla państwa Putina. - No, tak. PVSD w drugim stadium. Przepraszam, są też początki trzeciego etapu choroby - widzi pan te wybroczyny? Nie mam wątpliwości, ma pan PVSD. Kliniczny przypadek - mówi rosyjski znachor - Polski lekarz kazał mi amputować penisa. Czy miął racje? - pyta pacjent. - Konował z Kasy Chorych! Chce pana naciągnąć na forsę. Po co od razu amputować. Poczekasz pan dwa, no, góra trzy tygodnie i sam odpadnie - pociesza znachor.
- jalert malert
- Posty: 132
- Rejestracja: 16. paź. 2014, 10:04
Re: Humor słowny i scenki z życia
Sąd skazał faceta na śmierć. Jednak był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym. Zarządzono, aby poddać go diecie. Po tygodniu o chlebie i wodzie facet zamiast schudnąć, przytył 10 kilo i na krzesło elektryczne nadal się nie mieścił. Zarządzili ostrą dietę - facet miał pić tylko wodę. Jednak po tygodniu znów przytył 10 kilo. Postanowiono nic mu nie dawać do jedzenia ani picia. Jednak po następnym tygodniu skazany zamiast schudnąć, znów przytył o 10 kilo. Pytają go:
- Dlaczego nie chudniesz?
- Jakoś, kurna, nie mam motywacji...
- Dlaczego nie chudniesz?
- Jakoś, kurna, nie mam motywacji...
- Czumak
- Posty: 440
- Rejestracja: 02. paź. 2014, 11:43
Re: Humor słowny i scenki z życia
Stirlitz wszedł do kawiarni "Elefant".
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.
* * *
Stirlitz, Miller i Kaltenbruner grali w karty. Stirlitzowi karta nie szła, ale umiał robić dobrą minę do złej gry. Gdy tylko odszedł się wysikać, mina zadziałała...
* * *
Na korytarzu w siedzibie Gestapo wpadli na siebie Shrek i Stirlitz.
"Stirlitz" - pomyślał Shrek.
"Trzeba było mniej pić" - pomyślał Stirlitz.
* * *
Himmler wzywa po kolei swoich współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 45.
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 28.
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 33.
- A czemu nie... A, to wy, Stirlitz.
* * *
Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i krzywi się do sąsiada:
- Rozwodnione.
A sąsiad na to:
- Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyśmy Heineckena.
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.
* * *
Stirlitz, Miller i Kaltenbruner grali w karty. Stirlitzowi karta nie szła, ale umiał robić dobrą minę do złej gry. Gdy tylko odszedł się wysikać, mina zadziałała...
* * *
Na korytarzu w siedzibie Gestapo wpadli na siebie Shrek i Stirlitz.
"Stirlitz" - pomyślał Shrek.
"Trzeba było mniej pić" - pomyślał Stirlitz.
* * *
Himmler wzywa po kolei swoich współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 45.
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 28.
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 33.
- A czemu nie... A, to wy, Stirlitz.
* * *
Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i krzywi się do sąsiada:
- Rozwodnione.
A sąsiad na to:
- Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyśmy Heineckena.
- CARDIO
- Posty: 141
- Rejestracja: 05. sie. 2015, 10:12
Re: Humor słowny i scenki z życia
- Panie kelner, co macie do jedzenia?
- Proponuję pieczeń huzarską...
- A co to ja huzar, żebym jadł huzarska?
- To może pieczeń wieprzową?
- O tak, bardzo proszę.
- Proponuję pieczeń huzarską...
- A co to ja huzar, żebym jadł huzarska?
- To może pieczeń wieprzową?
- O tak, bardzo proszę.
- Styro
- Posty: 96
- Rejestracja: 20. kwie. 2015, 10:48
Re: Humor słowny i scenki z życia
Adwokat z Charlotte, Północna Karolina zakupił pudło bardzo rzadkich i bardzo drogich cygar, po czym ubezpieczył je od ognia. W ciągu miesiąca wypaliwszy je wszystkie, nawet bez zapłaty pierwszej raty za polisę ubezpieczeniową, zgłosił do firmy ubezpieczeniowej żądanie odszkodowania. W swoim pozwie adwokat napisał, że cygara zostały utracone w ”całej serii drobnych spaleń”. Firma ubezpieczeniowa odmówiła zapłaty, jako że ubezpieczony zużył cygara w ”normalny sposób”. Adwokat założył sprawę w sądzie i wygrał! W uzasadnieniu sędzia zgodził się z firmą ubezpieczeniową, że żądanie jest niepoważne. Tym niemniej stwierdził, że adwokat właściwie się ubezpieczył i w polisie było zaznaczone, że cygara są ubezpieczone na wypadek ognia, bez określenia, co znaczy ”normalny lub nienormalny sposób utraty przez spalenie”.
Zamiast złożyć sprawę do sądu apelacyjnego, firma ubezpieczeniowa zapłaciła adwokatowi piętnaście tysięcy za cygara utracone w wyniku spalenia. Natychmiast, jak adwokat zrealizował czek, firma ubezpieczeniowa zgłosiła do prokuratury dwadzieścia cztery przypadki celowego podłożenia ognia i adwokat został aresztowany. Z jego zeznaniami ze sprawy o odszkodowanie w ręku firma ubezpieczeniowa poszła do sądu i adwokat został skazany za celowe spalenie swojego ubezpieczonego mienia na dwadzieścia cztery miesiące więzienia i dwadzieścia cztery tysiące odszkodowania.
Zamiast złożyć sprawę do sądu apelacyjnego, firma ubezpieczeniowa zapłaciła adwokatowi piętnaście tysięcy za cygara utracone w wyniku spalenia. Natychmiast, jak adwokat zrealizował czek, firma ubezpieczeniowa zgłosiła do prokuratury dwadzieścia cztery przypadki celowego podłożenia ognia i adwokat został aresztowany. Z jego zeznaniami ze sprawy o odszkodowanie w ręku firma ubezpieczeniowa poszła do sądu i adwokat został skazany za celowe spalenie swojego ubezpieczonego mienia na dwadzieścia cztery miesiące więzienia i dwadzieścia cztery tysiące odszkodowania.
Wróć do Humor w różnych postaciach
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości